-Marhaba. – powiedział nieznany mężczyzna.
- To znaczy „Witam” – powiedziałam do grupy.
Poszliśmy intulicyjnie przed siebie.
A o to co zobaczyliśmy:
Przewodnik powiedział nam, że to co widzimy to Petra, ruiny starego miasta Nabatejczyków. Przez setki lat była ukryta przed światem. Jest ona położona w niedostępnej skalnej dolinie w Jordanii, która słynie z licznych budowli wykutych w skałach – pałaców, świątyń oraz ogromnego teatru, który pomieścił by nawet 10 tys. widzów (!).
Pierwsi osadnicy pojawili się w tej okolicy jeszcze w paleolicie. Semickie plemię Edomitów przejęło panowanie nad tymi terenami około 1500 lat p.n.e. Właśnie wtedy przechodził tędy Mojżesz, prowadząc swój lud do Ziemi Obiecanej.
To miejsce kojarzą z pewnością fani filmu „Indiana Joanes”. W „Ostatniej krucjacie” Petra była widoczna w momencie gdy dr Jones przedziera się przez labirynt w świątyni w Aleksandretcie w poszukiwaniu świętego Graala.
Czas świętości Petry przypadł na okres od III w. p.n.e. do I w. p.n.e. Miasto stanowiło wówczas bardzo ważny węzeł komunikacyjny na szlaku prowadzącym z Indii do Egiptu. Zamieszkujący Petrę czerpali zyski głównie z zaopatrywania karawan w wodę oraz opłat nakładanych na kupców. W III w n.e. w mieście żyło ok. 40 tys. ludzi.
Dziękuję za uwagę, do widzenia – powiedział przewodnik i odszedł.